sobota, 23 marca 2013

Egoistyczna zachcianka

[...]
Rzeszowskie niebo płaczę, a swymi łzami w postaci zimnych kropel deszczu zalewa jedną z bocznych ulic miasta. Przeźroczysty parasol niewystarczająco chroni włosy przed wilgocią, które pod jej wpływem wywijają się we wszystkie możliwe strony. Klnę siarczyście po raz kolejny wpadając w dziurę w chodniku. Zerkam na swoje kwieciste kalosze, które oblepione błocistą mazią zniechęcają mnie do dalszej wycieczki w miasto. Nie zazdroszczę mieszkańcom Wysp Brytyjskich, którzy zmagają się z takimi warunkami atmosferycznymi ponad połowę roku. Jakaś niewyraźna postać na drugiej stronie przejścia dla pieszych potrząsa swą górną kończyną. Niestety brak szkieł kontaktowych uniemożliwia mi rozpoznanie owej osoby. Reklamówka z kupionym makowcem szeleści pod wpływem silniejszego podmuchu wiatru. W końcu sygnalizacja świetlna zmienia swój kolor na zielony. Każdemu kroku towarzyszy charakterystyczne plumkanie spowodowane zetknięciem gumowej podeszwy obuwia z wilgotną nawierzchnią asfaltu.


- Łucja! – rozglądam się zdezorientowana, by po swojej lewej stronie dostrzec wielkiego dryblasa z pokaźnym bananem na twarzy, który z niekrytym entuzjazmem całuje mój policzek na powitanie – o mało nie wydłubując sobie oka drutem parasolki.


- Co tu robisz? - pyta.


- Postanowiłam po obcować z innymi stworzeniami oprócz zdechłych rybek w akwarium, więc wybrałam się do piekarni. – wskazałam wymownie na reklamówkę.


- Coś na osłodę życia? – unosi podejrzliwie prawą brew.


- Powiedźmy. – zbywam, nie mając ochoty na wylewanie żalów na środku skrzyżowania.


Patrzy na mnie tym swoim ‘ojcowskim’ spojrzeniem. Ignaczak to taki dobry duszek, pojawiający się najmniej oczekiwanym momencie. Tak było i tym razem. Już po pół godzinie siedział na mojej grafitowej sofie z talerzykiem wypełnionym po brzegi kawałkami makowca i nawijał jak potłuczony. O wszystkim; o prezencie, który kupił Iwonie na ich rocznicę, o swoim nowym Canonie, gorączkującej Dominice, namolnym sąsiedzie, przeglądzie samochodu i o biuściastej właścicielce warsztatu, kolacji u teściów. W końcu jego monolog wchodzi na niebezpieczny grunt, a mianowicie drużyna i wszystkie anegdoty z nią związane. Mam wrażenie, że zawartość mojego żołądka zaraz ujrzy światło dzienne. 


- A właśnie jak z Kovačevićem? – pyta z zawadiackim uśmiechem, jak gdyby nigdy nic. W moje zbolałe serce na sam dźwięk jego nazwiska wbija się kolejny tuzin ostrych szpilek, a każda kolejna sprawia, że jestem bliska wybuchnięcia płaczem.


- A jak ma być? – warczę wściekła. Patrzy na mnie dużymi oczami z rosnącym zdziwieniem.


- Jak to jak?! Pokłóciliście się? Tak to wszystko wyjaśnia.. – drapie się po głowie zkłopotany.


- Zaraz, stop! O czym Ty mówisz Krzysiek?


- No przecież.. przecież Nicola rozstał się z żoną, ale o tym wiesz.


- CO?! 

– Brawo Badenko tamtej przeklętej nocy zaprzepaściłaś jakiekolwiek szanse bycia szczęśliwą z mężczyzną, którego najzwyczajniej w świecie kochałaś! 


Libero Resovii wychodzi grubo po dwudziestej trzeciej, po wysłuchaniu moim żalów i lamentów, które podsumował jednym, krótkim – kurwa. Pocieszające to nie było, ale przynajmniej miałam się komuś wygadać. Zmywając brudne naczynia, śpiewam wraz z Brodką tekst jej piosenki, która rozbrzmiewa z głośników wieży.


Kusisz zapachami,
prowokujesz gestem,
wodzisz za mną wzrokiem,
czterogłowym smokiem.
Namierzasz radarami,
jestem jak ruchomy cel,
naostrzone zęby,
nie polubię Cię!

Śmieję się pod nosem, dopiero po chwili uświadamiając sobie jak te słowa pasują do opisu początku naszej znajomości.


- Kurczę.. – syczę, gdy ostrzę kuchennego noża przecina naskórek palca wskazującego. Niby mała ranka, a krew leje się strumieniem. Precyzyjnie owijam paliczek ręcznikiem papierowym, po czym z prowizorycznym opatrunkiem wkładam niedojedzone ciasto do chlebaka.


- Hej. – słyszę za swoimi plecami głos, który rozpoznałabym nawet będąc w głębokiej śpiączce.  Przez chwile nawet przemyka mi przez myśl, że to sen. Jednak opuszek wciąż nieprzyjemnie szczypie co utwierdza mnie w przekonaniu, że się mylę. Powoli odwracam się w jego stronę, ale nie chcąc aby wyczytał targające mną emocję wbijam wzrok w kafelki. A w myślach przeklinasz swoją wylewność w obecności Ignaczaka, bo niewątpliwie to on jest pomysłodawcą tej akcji.


- Po co przyszedłeś? – mimo starań mój głos brzmiał nienaturalnie. Co oczywiście nie  umknęło jego uwadze.  

- Całe życie zamierzasz udawać? – wytyka mi niezadowolony.


- Słucham?


- Grasz niewiadomo jak silną, niezależną i wyzwoloną, a w środku aż rwiesz się, aby wpaść w moje ramiona! – w odpowiedzi prycham gniewnie i odważam się spojrzeć na niego. To błąd, bo jego widok wręcz parzy - Dobrze wiem, że teraz marzysz o tym żebym wziął Cię tu i teraz na tym kuchennym blacie.


- Dobre sobie! – zaprzeczam po raz kolejny, czyż to nie irracjonalne?!


- Błagam zamknij się i choć raz mnie posłuchaj! – podchodzi do mnie na tyle blisko, bym mogła zobaczyć małe piegi na nosie. Oddychaj! – myślę.


- Oboje jesteśmy popieprzeni. Wiem że łączył nas tylko seks, ale dla mnie on od samego początku znaczył coś więcej poza zaspokojeniem cielesnych żądzy. To brzmi tak beznadziejnie..


- Ale prawdziwie.. – mruczę wpatrując się w jego tęczówki.


- Nie prawdą jest to, że teraz zależy mi na dwóch rzeczach. Zarówno to, przed czym chcę uciec, jak i to, co pragnę mieć na wyłączność – jest w Tobie. Chcę Cię Łucja i jestem teraz pieprzonym egoistą, ale mi też należy się coś od życia!


- Chyba tę zachciankę jestem w stanie spełnić. – wypowiadam jednym tchem po czym przyciągam go władczo do siebie za materiał koszulki, aby wbić się w jego wargi.


- Nie ma definicji, która mogłaby opisać Twój stan Badenko, jesteś po prostu szczęśliwa. 

_________________________________________________
Ciąg dalszy jest, pozostawiam Waszej ocenie.
Kupie kilka dodatkowych godzin doby, posiadaczy niezwłocznie proszę o kontakt!
Miłego sobotniego wieczoru :) 
Moje nowe dzieciątko już na świecie.

22 komentarze:

  1. Komentarz Igły uniwersalny, nie ważne jaka sytuacja i tak będzie pasował. Kto by się spodziewał ,że Nikola przyjdzie? Że powie to co powiedział? Jesteś genialna, aż zapiera dech w piersiach kiedy się czyta.

    OdpowiedzUsuń
  2. O, wreszcie mam chwilę żeby przeczytać coś u Ciebie i skomentować :)
    Dobra i przyjemna historia, fajnie opisana. Cieszę się, że to w taki sposób zakończyłaś, po prostu jest dobrze napisane, nie umiem inaczej określić :) (chyba, że to nie jest jeszcze zakończenie, to przepraszam :)). Cholernie dobrze opisałaś Ignaczaka. W moich oczach też jest takim dobrym duszkiem :)
    Lubię to jak piszesz. Poważnie, nie czytuję krótkich historii, bo jakoś nigdy nie mogą mnie 'ruszyć'. Z Tobą jest odwrotnie. Lubię Twoje historie. Bardzo.

    + PS - coś Ci się chyba źle skopiowało w tekście piosenki i nazwisku Nikoli. Jest białe tło, wpadło mi to w oko, więc mówię. :) I jeden błąd, który mi też się rzucił w oczy (wybacz, nie odbierz mnie źle, po prostu od razu wyłapuję takie błędy :)) - BroDka/BroDki :)

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie to koniec :)Krzysia nie da się inaczej odbierać to taki pozytywny człowiek. Cieszę się, że znalzłaś chwilę, aby przeczytać moje bohomazy, a jeszcze bardziej, że Ci się podobają :)
      Ah, ten błąd to przez moje gapiostwo, tak to jest jak robi się tryliazd rzeczy naraz :)

      Usuń
  3. Uwielbiam każdą piosenkę, każde słowo z tej płyty Brodki!
    Krzysztof jak zawsze dobry duch, potrafiący znaleźć dobre słowo, dobre rozwiązanie z każdej sytuacji. Przeczuwałam, że długo nie będzie w stanie oprzeć się Kovacevicowi. Rozstał się z żoną? Nie wierzę. Wprost, nie wierzę. Pozdrawiam, Embouteillages ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam na półmetek na http://trzy-swiaty-agaty.blogspot.com/ Buziaki ;*

      Usuń
  4. Lipa najpierw przeczytałam tą części bo nie wiedziałam o istnieniu poprzedniej, a teraz nie bardzo widzę sens by wracać do jedynki. Nie wiem moje gg szwankuje czy co, hmm a z resztą nie ważne. Liczę na to że Łucje i Nikolę przestanie łączyć tylko i wyłącznie seks, że budują coś głębszego, a skoro on zostawił żonę to chyba coś jet na rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  5. ojej, wrócił! a już straciłam nadzieje na happy-end, a tu jednak jest.
    Łucja z Nikolą do siebie tak bardzo pasują, że musi się im udać. Zwłaszcza jak to dzięki Igle się wszystko wyjaśniło :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chwila wytchnienia przed burzą? Mam wrażenie, że nie skończy się to dobrze...
    Czasu nie posiadam. Daj znać, gdzie go szukać, jeśli znajdziesz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawa jestem jak to się skończy. Liczę na happyend, ale w sumie myślę, że można spodziewać się wszystkiego :)
    Zapraszam do mnie na długo wyczekiwany 15 rozdział :)
    http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Igła jak zwykle bywa w opowiadaniach wujek dobra rada ;) Mam nadzieje, że przestanie ich łączyć tylko seks, a przemieni się to w gorące uczucie, które będą pielęgnować. Łucka go kocha, a i Nikola coś tam czuje więcej niż porządnie. Skoro zostawił swoją żonę to uczucie do Łucji chyba jest silne :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Ciekawe czy Nikola przyszedł sam z siebie, czy Igła maczał w tym palce. Jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie zapraszam na nowy rozdział na: http://walcz-o-mnie.blogspot.com/
      a także na: http://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Serdecznie zapraszam na nowy rozdział na: http://walcz-o-mnie.blogspot.com/
      a także na: http://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  10. Ok, w końcu mam czas, więc czytam ;)
    Jak ja lubię takich pozytywnych ludzi, jak choćby Ignaczak! Ile ja bym dała za takiego kogoś u boku :3
    Ciekawa jestem, jak się skończy ten związek ;o Czy faktycznie zacznie ich łączyć coś więcej? No nic, zobaczymy :)
    Pozdrawiam :>
    PS: Nucę teraz Brodkę przez cały czas ;o

    OdpowiedzUsuń
  11. chyba Krzysiu powiedział co nie co do kolegi z drużyny:) i to się ceni bo facetom to trzeba porządnie w łeb czasami przywalić żeby się ogarnęli;))

    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Coś czuję, że Igła tam się wtrącił, ale to dobrze. Należało im się.

    OdpowiedzUsuń
  13. Że też przeoczyłam tego już nie ,,jednoparta''. Uwielbiam to jak piszesz, nie wiem czy już to mówiłam. Szkoda, że mam tak mało czasu, gdyby nie to, to już dawno bym skomentowała. ;)
    Jak zgłosi się do ciebie ktoś, kto ma nadprogramowe godzinki, to daj znać, też zakupię. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam do siebie, na rozdział 7 :):*
    http://nad-przepasciaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Pojawił się dwudziesty rozdział na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com , serdecznie zapraszam. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nowy blog mój :3
    http://lubiszsiatkowke.blogspot.com/
    zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Pojawił się dwudziesty pierwszy rozdział na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com, serdecznie zapraszam. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. „Miłość to jedyna siła zdolna przekształcić wroga w przyjaciela”. Pojawił się ostatni rozdział na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com, serdecznie zapraszam. :)

    OdpowiedzUsuń