- Hej. – mruczy niskim barytonem wprost do mojego ucha,
wywołując mimowolne wzdrygnięcie. Zerkam ukradkiem na elektroniczny budzik
spoczywający na jednej z szafek nocnych. Wzdycham ciężko, dostrzegając na nim
trzecią szesnaście w nocy. Nie mam siły walczyć z jego kończynami, wkradającymi
się bezceremonialnie pod materiał koszulki nocnej wprost na piersi. Mruczy z
zadowoleniem ugniatając nieduże półksiężyce.
- To już zawsze będzie tak wyglądać? – mamroczę bez wyrazu,
nieco kpiarskim tonem.
Niestety Kovačević niewzruszenie, wciąż bada skórę w okolicy
brodawek opuszkami szczupłych palców. Sądząc po jego wyrazie twarzy, czerpiąc z
tego przyjemność, podobnie jak ja.
Jak grochem o ścianę!
– myślę zrezygnowana.
Mam zamiar porządnie go zbesztać za bezczelność i zero
posłuchu, pomimo późnej pory i wizji interwencji patrolu policji spowodowanej
zakłócaniem ciszy nocnej moim sąsiadom – niestety umiejętnie odbiera mi
możliwość wypowiedzenia jakiejkolwiek słowa. Zachłannie penetruje wnętrze moich
ust. Mogę się założyć, ze moje lico pokrywa teraz niezliczona ilość czerwonych
kropek za sprawą zarostu Serba. Wodzę palcami po jego muskularnych plecach i
brzuchu, które przywołują mi na myśl idealnych atletycznych modeli, greckich
rzeźbiarzy. Jednak on jest realny, niezaprzeczalnie męski i pociągający, a w
odróżnieniu od marmurowych posągów jego piękno jest namacalne. Przyciąga mnie
władczo do siebie, całując z coraz większą brutalnością. Dobrze wiedząc jak
bardzo to lubię. Nie pozostając mu dłużna przygryzam mocno jego wargę, przez co
syczy z bólu. Zniecierpliwiony zrywa okalający moje ciało cienki materiał,
który ląduję na podłodze przy łóżku. Kreśli językiem mokry ślad od dolnej
żuchwy, przez szyję, aż do dekoltu. Jego dłonie są wszędzie, nie mam miejsca,
gdzie nie odczuwałabym ich dotyku. Robi się duszno, zupełnie jakby ktoś zamkną
nas w próżniowej bańce i coraz bardziej podkręcał temperaturę. Wodzi po moim
podbrzuszu, specjalnie omijając miejsce, gdzie pragnęłam jego dotyku.
- Znęcasz się.. – mówię z nutką oburzenia, a on w odpowiedzi
zaczyna drażnić moją łechtaczkę. Oddech mam przyspieszony, a policzki palą
żywym ogniem. Powoli zjeżdżam dłonią w dół jego klatki piersiowej, jednak gdy
jestem kilka centymetrów od jego nabrzmiałej męskości, łapie moje nadgarstki.
Umiejętnie unieruchamiając je nad moją głową. Napiera na mnie całym ciałem,
skutecznie uniemożliwiając oddychanie. Filuterny uśmiech wkrada się na jego
twarz. Niespiesznie muska moje nabrzmiałe usta, jakby napawał się ich
objętością i kształtem. Niczym koneser kosztujący najdoskonalsze z win świata.
Zadziwiające jak bardzo cierpliwy i wytrwały jest w swoich poczynaniach – w
przeciwności do mnie. By nie musieć ponaglać, go słownie, unoszę lekko biodra,
przez co główka jego męskości ociera się o mój wzgórek łonowy. Przesunął po
moich wargach językiem, po czym stanowczo i gwałtownie wtargnął we mnie do
spodu. Wydałam z siebie stłumiony jęk bólu. Moje podbrzusze płonęło, a
drażniące uczucie rozciągania z każdą sekundą zamieniało się w przyjemność.
Nadgarstki bolały od nieustającego uścisku, z mojego gardła wydobywały się
coraz głośniejsze westchnienia, a do mojego wnętrza z każdym pchnięciem
wlewała się wrząca lawa. W końcu rozluźnił nieco uścisk, dzięki czemu mogłam ulokować
dłonie na jego pokrytych kroplami potu plecach. Nie kontrolowałam już swojego
ciało, szare komórki zalała fala hormonów i pragnęłam tylko spełnienia. Trzy
szybkie synchroniczne ruchu sprawiły, że moje ciało wygięło się w łuk i nawet
jego usta nie były w stanie stłumić przeciągłego
– Jeszcze Nicola, jeszcze.
Przez mój kręgosłup przeszły dwa potężne dreszcze, a chwile
potem Kovačević padł na mnie, mocno zaciskając pięść na poduszce nad moją
głową. Staram się ogarnąć to co przed chwilą zaszło, ale nie jestem w stanie. Przyspieszony
świst oddechów przeszywał pomieszczenie, jakby ścigając się z tętnem w naszych
zmęczonych ciałach. Plecy Serba połyskiwały pod wpływem światła latarni
wkradających się zza żaluzji. Jego ciemne włosy łaskotały mnie w szyję, ciężar
ciała o mało nie zgniótł żeber, ale za nic w świecie nie chciałam zmienić tej
pozycji. Było mi niezaprzeczalnie dobrze – błogi stan w ramionach mężczyzny, z
którym przed chwilą uprawiałam niesamowicie namiętny seks. Zmięte prześcieradło
przykrywa tylko jedną trzecią łóżka, bo reszta częściowo znajduje się na
podłodze. Marsze brwi zastanawiając się, w którym momencie zrobiłam na szyi
Serba pokaźną malinkę, którą przypadkowo dostrzegam. Delikatnie drapie jego
kark, przez co jeszcze bardziej wtula twarz w moje piersi – jeśli jest to
możliwie. Usilnie walczę z ogarniającym moje ciało i umysł zmęczeniem, bo wiem,
że i tym razem, gdy się obudzę jego już nie będzie. A wspomnienie dzisiejszej
nocy, wydawać się będzie tylko snem. O ile nie zapomni zabrać swojego zegarka z
białej toaletki. Bez zbędnych słów unosi się odrobinę na przedramieniu i wlepia
przeszywające spojrzenie w moje tęczówki.
- Hmm?
- To już nigdy nie będzie tak wyglądać. – mówi poważnym
tonem.
Zdezorientowana szukam w jego oczach jakiegoś wytłumaczenia,
niestety Kovačević do perfekcji opanował sztukę nieokazywania emocji. Mrugam
kilkakrotnie, jednak tym razem nie dlatego, że chce się rozbudzić, a dlatego,
że nic z tego nie rozumiem. W dodatku on jak gdyby nigdy nic wstaję i zaczyna
się ubierać. Idę w jego ślady, zarzucając na siebie satynowy ręcznik.
- O czym ty mówisz? – pytam z rosnącym zaniepokojeniem.
- To koniec Łucja. – wzrusza ramionami, a przez jego
obojętny głos mam ochotę wymierzyć mu siarczysty policzek.
- Co?
- Posłuchaj, było naprawdę miło…
MIŁO?!
- ... ale ja nigdy Cię nie kochałem. – sztylet. Tysiące
sztyletów. Nie chcąc dać po sobie niczego poznać prycham rozbawiona, na co on
marszczy czoło, przez co między jego brwiami pojawiają się dwa małe wgłębienia.
- Oj Nicola, Nicola. Aleś Ty głupi. Myślałeś, że łączy Nas
coś poza seksem? Nie byłeś jedynym facetem, który urozmaicał mi nudne
noce, choć przyznam, że jednym z lepszych. Zawsze intrygowała mnie ta Twoja gwałtowność.
Mruży gniewnie oczy, a ja śmieje się w duchu z jego łatwowierności.
Na twarz przyklejam cwaniacki uśmiech, doskonale wiedząc, że wyprowadzę go tym
z równowagi.
- Ty… - syczy.
- Zanim zaczniesz mnie obrażać, spójrz na siebie; kochający
tatuś, przykładny mąż, światowej sławy siatkarz, a na boku ma kochane, która
zaspokaja wszystkie Twoje zachcianki, którym żonka nie umie sprostać. Kovačević co by powiedziała Twoja ukochana dowiadując się o twoim prawdziwym
„ja”? – zbliżam się do niego tak, że dzieli nas odległość jednego kroku.
- Nigdy nie poznałaś prawdziwego mnie, więc skończ te
spekulacje! – wycedza przez zaciśnięte zęby.
- Poczekaj, bo się pogubiłam. Udajesz przed czy po orgazmie?
– kpie.
Widząc w jego oczach rosnący gniew, ziewam wymownie, po czym
odwracam się na pięcie i kieruję się z powrotem do łóżka. Starannie poprawiam
prześcieradło, rzucając przez ramię niby od niechcenia
- Powinieneś już iść.. – na co w odpowiedzi słyszę trzask
frontowych drzwi.
Zrezygnowana siadam na brzegu łóżka, chowając twarz w
dłoniach i mrucząc sama do siebie
– Tak właśnie zjebałaś sobie życie Badenko,
brawo kurwa BRAWO!
__________________________________________________________
Ciąg dalszy nastąpi...chyba.
Tyle w temacie tego gówna u góry, przepraszam za wyrażenie, ale inaczej opisać się tego nie da.
Dziękuję za wszystkie miłe słowa, nawet nie wiecie jak bardzo jestem szczęśliwa, że moje bohomazy są tak pozytywnie odbierane :)
Nawet się nie waż używać takich epitetów względem tego, co u góry! Mam nadzieję, że nastąpi ten ciąg dalszy, bo jestem ciekawa jak to by się wszystko rozwinęło. Ja wiem, głupia jestem. Chyba zbyt wiele komedii romantycznych w swoim życiu obejrzałam, może jestem jednak sama romantyczką, chociaż nigdy tak nie twierdziłam, ale myślałam, że po słowach, że już nigdy tak nie będzie... myślałam, że on rzuci żonę. Wiem, w życiu nigdy by się tak nie stało. I jeszcze sami siebie oszukują, że nic do siebie nie czują. Scena seksu oczywiście mistrzostwo świata. Już wiem, że z zachłannością będę czytała wszystko, co wyjdzie spod Twojego pióra. Pozdrawiam gorąco, Embouteillages ;*
OdpowiedzUsuńCholernie dobre jest to "gówno"! Pełen szacunek dla Łucji za jej zachowanie! Nie dość, że nie okazała słabości to jeszcze upokorzyła go i dopiekła mu najbardziej jak tylko mogła. Co za palant, a zaczynało się tak "miło" :P. Oczywiście czekam na dalszą część! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział na: http://walcz-o-mnie.blogspot.com/ Pozdrawiam :)
Zapraszam na 3 rozdział na: http://walcz-o-mnie.blogspot.com/ Pozdrawiam :)
UsuńI nominuję cię do The Versatile Blogger! :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się bardzo!
OdpowiedzUsuńZapraszam na onepartówki w moim wykonaniu, już ukazała się pierwsza na http://la-partita.blogspot.com/. Zapraszam i pozdrawiam, Kajdi :*
Jak to nazywasz "gówno" to chyba ja powinnam przestać pisać. Ja bym tak chciała żeby była kolejna część bo w sumie tutaj nic nie wiem. Jedyne co to, że Serbowi znudziła się już kochanka, a może ma już inną ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 13 na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ oraz na 3 rozdział na blogu http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/. Życzę miłej lektury ;)
Dawno nie byłam tak zaskoczona rozwojem sytuacji, a ja lubię być zaskakiwana. Czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńOooooooooo matko i córko!!!!!!
OdpowiedzUsuńNo normalnie epicki i ja chce więcej :D , a i pragnę zaznaczyć że jak jest Kovecevic to nie ma gówna :)
To ja poproszę ciąg dalszy. Matko z ojcem, są siebie warci :D
OdpowiedzUsuń